Muzyka
Oto chłopak, który spotkał Miley Cyrus dwa razy!

W specjalnej rozmowie z POSZKOLE.PL, Tomasz Kokot opowiedział o wyjątkowych chwilach ze swoją idolką, a także zrecenzował jej koncert podczas Orange Warsaw Festival 2019!

- Skąd u Ciebie wzięła się fascynacja Miley?
- Ciężko mi powiedzieć, jak to się wszystko zaczęło. Oczywiście byłem dość szablonowym fanem, oglądałem „Hannah Montana” jako dzieciak, później zacząłem dorastać w momencie, w którym Miley uwolniła się klatki jaką był dla niej Disney. Myślę, że to było głównie powodem tego, że zacząłem ją traktować jak idolkę. Zawsze czułem, nazwijmy to, podobną, buntowniczą więź między nami, dlatego gdy dorastając bałem się jeszcze być asertywny i mówić o swoich odczuciach i opiniach, ona zaczęła to robić w bardzo wyraźny sposób. Zacząłem brać z niej przykład i chyba w ten sposób zmieniłem swoje życie na lepsze i bardziej wartościowe. Od tamtego czasu wspieram Miley na każdym kroku.

- Czy masz ulubione piosenki lub klipy Miley?

- Nigdy nie umiałem określić, która jej piosenka jest moją ulubioną. Zmieniło się to jednak 2 tygodnie temu, gdy wydała epkę She Is Coming, a razem z nią piosenkę „Mother's Daughter”, którą uważam za najlepszą w całej karierze MC. Ulubiony teledysk to zdecydowanie „Malibu”, który mogę oglądać codziennie. Byłem w Malibu 2 razy i jestem całkowicie zakochany w tym miejscu, pewnie to dlatego mam sentyment do tej piosenki i teledysku.

- Jak doszło do pierwszego spotkania z Miley?
- Do pierwszego mojego spotkania z Miley doszło po wielu latach snucia marzeń o tym, w Nowym Jorku w 2017 roku. Pracowałem wówczas w Karolinie Północnej, a Miley miała grać na festiwalu zaledwie dwa stany na północ ode mnie. Nie mogłem przegapić tej okazji, spakowałem plecak, wsiadłem w samolot i ruszyłem do Nowego Jorku dosłownie na jeden dzień, by ją zobaczyć. Miałem najtańszy bilet, więc podczas koncertu widziałem ją z daleka, jednak to wystarczyło, by spełnić moje ogromne marzenie. Po koncercie nie śpieszyło mi się, bo miałem samolot powrotny dopiero nad ranem następnego dnia, więc stwierdziłem, że trochę postoję pod miejscem, które wydawało mi się że jest jej garderobą. Moje przeczucia okazały się trafne i zaledwie po 20 minutach czekania Miley wyszła z garderoby. Byłem tam ja i kilkunastu innych fanów. Od razu podeszła z uśmiechem i robiła sobie z każdym zdjęcia i chętnie się przytulała z fanami. W pewnym momencie przestała i zaczęła odchodzić z ochroną. Wtedy wystraszyłem się, że moja pierwsza i prawdopodobnie ostatnia szansa na przytulenie swojej idolki właśnie ucieka mi spod nosa. Nie mogłem się tak łatwo poddać, więc krzyknąłem pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy, czyli „Miley, I came all the way from Poland just for you”. Tak, wiem, nie było to do końca prawdą, ale po części tak. Ważne, że podziałało, Miley odwróciła się w moim kierunku i podeszła. Obdarzyła mnie wspaniałym uściskiem i zrobiliśmy sobie zdjęcie.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Tomek Kokot 💥 (@tomek.kokot)Lis 23, 2017 o 2:04 PST

- Jak zareagowałeś na wiadomość o występie Miley na OWF? Początkowo miała zagrać tam Cardi B.
- To dość ironiczna historia, bo miałem już bilety na OWF, bo również uwielbiam Cardi B, wiec kupiłem go od razu po ogłoszeniu jej na festiwalu. W momencie, gdy odwołano jej występ byłem trochę załamany i już zacząłem myśleć nad sprzedaniem mojego biletu. Na moje szczęście, chwilę potem ogłoszono, że zamiast raperki do Polski przyleci po raz pierwszy Miley Cyrus. Najcięższe dla mnie było to, że siedziałem wtedy w pracy, więc nie mogłem w żaden sposób wyrazić swojego podniecenia na tą wiadomość. Poprosiłem koleżankę, żeby mnie chwilę zastąpiła i poleciałem na zaplecze cieszyć się tym faktem!

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Tomek Kokot 💥 (@tomek.kokot)Cze 1, 2019 o 8:00 PDT

- Jak wspominasz spotkanie z Miley w Warszawie? Jaka była w stosunku do fanów?
- Spotkanie Miley w Warszawie wyszło bardzo spontanicznie, nie byłem na to za bardzo przygotowany, ale po raz kolejny spełniłem swoje marzenie. Wspominam to codziennie od tamtego dnia. Miley wyszła do fanów wraz ze swoim mężem, Liamem Hemsworthem. Była taka sama jak ją zapamiętałem sprzed dwóch lat z Nowego Jorku - nie mówiła zbyt wiele, podchodziła od jednej osoby do drugiej, uśmiechała się do wszystkich, ze wszystkimi robiła sobie zdjęcia i generalnie odebrałem wrażenie, że czuła się bardzo nieswojo, jakby nie wiedziała jak ma się zachowywać. Była przy tym bardzo urocza. Zrobiliśmy sobie zdjęcie polaroidem, oraz dała mi autograf na naszym zdjęciu z NYC. 

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Tomek Kokot 💥 (@tomek.kokot)Cze 1, 2019 o 8:04 PDT

- Jak oceniasz koncert w Warszawie?
- Koncert w Polsce był jedynym takim koncertem, na jakim byłem, a trochę ich już w życiu zaliczyłem. Pierwszy raz całkowicie zapomniałem o telefonie, po prostu całe show dobrze się bawiłem wydzierając się do jej muzyki. Znam na pamięć każdą piosenkę, więc już po 4 kawałkach moje gardło ledwo było w stanie wydawać jakiekolwiek dźwięki. Wiedziałem że to taka chwila w życiu, którą będę wspominał aż po grób. Byłem z moimi wspaniałymi znajomymi, świetna ekipa, koncert Miley - czego chcieć więcej? Dlatego po prostu dobrze się bawiłem, żeby zapamiętać to wszystko w swojej głowie, nie w ekranie telefonu. Wspominając to wszystko teraz mam ciarki. Słyszeć potężny głos Miley wydobywający się z takiej małej, niewinnej kobietki było dla mnie czymś nie do opisania. Były momenty, w których po prostu zamykałem oczy i kołysałem się do muzyki wsłuchując się w jej głos, którego mogę słuchać 24 godziny na dobę. Ten dzień wywołał u mnie również pewną refleksję. Spotkałem Miley "face to face" a potem widziałem ją na ogromnej scenie dającą show dla kilkudziesięciu tysięcy osób. Miałem wrażenie, jakby to były dwie zupełnie obce sobie osoby. Stojąca naprzeciw mnie o 15 spokojna, cicha i zakłopotana zwykła kobieta uśmiechająca się niepewnie do każdego, kilka godzin później stojąc na scenie była ociekającą seksapilem, pewną siebie kobietą, po której było widać, że wie co robi i że została stworzona do bycia na scenie. Dosłownie zamieniła się w dziką, tańczącą, seksowną, muzyczną bestie. Pokochałem ją przez to jeszcze bardziej, ale również mogłem zobaczyć, że Miley jest zwykłą kobietą, która istnieje też poza koncertami i publicznymi wystąpieniami, gdzie jest zupełnie normalną osobą. Czasami ciężko nam o tym pamiętać, gdy widzimy światowej sławy artystów.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Tomek Kokot 💥 (@tomek.kokot)Cze 1, 2019 o 11:29 PDT

- Dlaczego Miley tak dobrze reprezentuje swoje pokolenie i wiele nastolatków czy osób młodych utożsamia się z nią? W czym tkwi jej siła?
- Po pierwsze boli mnie bardzo, że Miley jest jedną z najmniej docenianych gwiazd. Uważam, że każdy mógłby brać z niej przykład. Należy i aktywnie działa w ponad 40 fundacjach charytatywnych, oraz sama założyła jedną, pomagającą bezdomnym osobom. Kocha zwierzęta i dba o środowisko. Walczy o prawa osób LGBTQ, mimo że sama do nich nie za bardzo należy. Świadczy o tym, że jest bardzo otwartą osobą, której zależy na zmienianiu świata na lepsze i że wierzy, że jest to wciąż możliwe. Chciałaby ten świat był lepszym miejscem dla każdego, nieważne kim się jest i jakie ma się poglądy. Myślę, że właśnie w tym tkwi jej siła - jest po prostu w 100% sobą i nie udaje nikogo pod publikę, by lepiej sprzedać to co tworzy. Muzykę robi taką, jaką chcę i cały jej image jest kreowany tylko i wyłącznie przez nią, co rzadko się zdarza w showbiznesie. Myślę, że dlatego wiele nastolatków utożsamia się z nią, gdy też walczą o to, by móc być sobą i być w tym szczęśliwymi. Miley potrafi pokazać, że każdy jest piękny na swój sposób i nie musi nikogo udawać. Że każdy może czuć się wolny i ma prawo być szczęśliwy, za to jaki jest.

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!