Komiksy
Komiksove Love 09/2018

Nie oszukujmy się, jesień rozgościła się u nas na dobre i żeby znów poczuć na skórze przyjemnie ciepłe promienie słońca, musimy poczekać do wiosny - fanów komiksów nie powinno to jednak martwić, bo na rynku debiutuje właśnie wiele świetnych pozycji.

Zazwyczaj to gracze i fani filmów z niecierpliwością wyczekują września i października, bo właśnie wtedy debiutuje najwięcej najlepszych produkcji z ich ulubionych dziedzin, ale w tym roku komiksowi maniacy również nie mogą narzekać. Bo choć filmowcy mają Venoma, nowe Halloween czy Aquamana, a gracze nie odchodzą od swoich sprzętów z powodu Assassin’s Creed Odyssey, najnowszej części Call of Duty czy Red Dead Redemption 2, to w świecie komiksów dzieje się równie dużo i mamy pierwszy tom kompletnej kolekcji Garfield. Tłusty koci trójpak, kolejne części takich klasyków jak Saga o Potworze z Bagien czy Kaznodzieja, drugi tom fenomenalnych Ludzi Północy. Sagi islandzkiej, prequel świetnie przyjętych przygód uroczego Gnata czy jeszcze więcej superbohaterów, zarówno z uniwersum Marvela, jak i DC. Zapraszamy na nasz comiesięczny przegląd:

Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 1

Kiedy właściciel oddał go do sklepu zoologicznego, Garfield myślał, że już po nim. Ale udało mu się, bo tego wiekopomnego dnia pewien pechowy dżentelmen, niejaki Jon Arbuckle, stanął w progu sklepu. Wierzcie lub nie, Garfield ważył wtedy niecałe 2,5 kilograma, jednak dzięki cudownie obsesyjnej pasji do makaronów szybko stał się pierwszym grubym kotem Ameryki.

Zaczynamy od czegoś dla fanów komiksów w każdym wieku, bo choć Garfield mocno zmieniał się na przestrzeni lat, to chyba nie ma wśród nas osób, które nie znałyby i lubiły tego wielkiego tłustego miłośnika lasagne. Osobiście również należę do fanów tego kocura, ale uczciwie muszę przyznać, że w ostatnich latach nieco o nim zapomniałam - kiedy więc okazało się, że do sprzedaży trafi zebrana wersja jego „paskowych” przygód, to uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Przypominam bowiem, że Garfield najczęściej wydawany był właśnie w postaci pasków w gazetach i czasopismach (do 2003 roku pojawiał się na łamach 2580!), a zaczynał już w 1978 roku, co oznacza, że część jego przygód była trudno dostępna. Teraz się to zmieniło i wszyscy możemy się cieszyć towarzystwem największego kota Ameryki, jeżeli więc podobnie jak Garfield nie lubicie poniedziałków, poranków, diet, wysiłku fizycznego, wagi i pająków, ale codziennie macie ochotę na jakiś pyszny włoski makaron, drzemkę po obiadku i wysłanie swojego młodszego rodzeństwa w paczce do Abu Dhabi, to koniecznie musicie sięgnąć po ten komiks. Długie godziny świetnej zabawy murowane, ale uważajcie, bo momentami można się popłakać ze śmiechu!

Gnat. Rose, tom 4

Straszliwy smok napada na wioski w Północnej Dolinie. Księżniczka Rose, która musi pokonać tę olbrzymią bestię, nie wie, że smok to w istocie prastary, zły Władca Szarańczy. Nie mogąc zwyciężyć potwora, Rose szuka pomocy u swojego doradcy. Ten mówi księżniczce, jak zwalczyć smoka, jednak za tę pomoc trzeba będzie zapłacić straszną cenę...

Gnat to kolejna propozycja dedykowana odbiorcy w każdym wieku, więc mogą sięgnąć po nią zarówno dzieciaki, jak i ich rodzice - gwarantuję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. I choć przy tomie numer trzy pisałam, że jest on zwieńczeniem przygód Chwata Gnata i jego kuzynów,  Cwanego Kanta Gnata i nieodpowiedzialnego Chichota Gnata, to wydawnictwo ma dla nas coś jeszcze. A mianowicie tom 4, który jest prequelem właściwej sagi i pozwala poznać wcześniejsze wydarzenia z życia ulubionych bohaterów oraz ujawnia wiele nieznanych dotąd sekretów z ich burzliwej przeszłości. Najpopularniejsze opowieści amerykańskiego  scenarzysty i rysownika Jeffa Smitha, uznawane za absolutną klasykę gatunku, znalazły się wprawdzie w trzech pierwszych tomach, ale i po Rose zdecydowanie warto sięgnąć, choćby ze względu na piękne akwarelowe rysunki - za te odpowiada jednak nie Smith, który napisał jedynie scenariusz, ale niezwykle utalentowany i wielokrotnie nagradzany Charles Vess. W efekcie możemy cieszyć się pięknie zilustrowaną baśniową opowieścią o straszliwym smoku, który  napada na wioski w Północnej Dolinie i odważnej księżniczce Rose, szukającej sposobu na jego pokonanie.

Saga o Potworze z Bagien, tom 2

Groza narasta, Niewyobrażalne Zło zostało obudzone i nadciąga zagłada. Potwór z Bagien, John Constantine, Deadman, Widmowy Przybysz, demon Etrigan, Spectre i inni mistrzowie okultyzmu muszą się zjednoczyć przeciwko ciemnym siłom, które mogą na zawsze zgasić światłość Niebios.

Jak już wspominaliśmy przy okazji pierwszego tomu, początki Potwora z Bagien sięgają roku 1972, ale dopiero Alan Moore zdołał tchnąć w tę postać nowe życie i sprawić, że jego dzieła z lat 1983–1987 uchodzą za klasykę gatunku i pozycje obowiązkowe do przeczytania dla każdego szanującego się fana powieści graficznych. Oczywiście trzeba się tu nastawić na typową dla tych lat stylistykę, ale historia naukowca Aleca Hollanda, który na skutek kontaktu z groźnymi chemikaliami zaczął przemieniać się w bagiennego stwora obdarzonego nadludzkimi mocami, jest tego warta. W drugim tomie do tytułowego bohatera dołączyła cała zgraja innych potworności, a mianowicie podwodne wampiry, dotknięty klątwą wilkołak czy szalony Nuklearny Pysk. A żeby było jeszcze ciekawiej, to właśnie tu po raz pierwszy pojawia się postać egzorcysty Johna Constantine’a, znanego szerszej publikacja za sprawą ekranizacji z 2005 roku z Keanu Reevesem w roli głównej (niestety co najwyżej przeciętnej, a szkoda bo słynny Hellblazer ma dużo większy potencjał), za sprawą którego poznamy najmroczniejsze zakątki Ameryki oraz sekrety Potwora z Bagien. Polecam serdecznie, bo to idealne opowieści z dreszczykiem na długie jesienne wieczory - no chyba, że się boicie? :)

Ludzie Północy. Saga islandzka, tom 2

Uciekali z Norwegii przed poszerzającymi swą władzę królami, biedą i niesprawiedliwością, ale zamiast wolności i żyznej ziemi zastali jedynie skały i mróz. Nauczyli się żyć w nieprzyjaznym otoczeniu, a ich codzienność stanowiły połowy ryb, hodowla owiec i niekończące się krwawe wojny rodowe. Tak powstał naród, który umiłował wolność i nigdy z własnej woli nie postawił na swoim czele króla.

To kolejny tom świetnej serii Ludzie Północy, która od pierwszych stron skradła moje serce - biały śnieżny klimat, mróz i ludzie o jeszcze zimniejszych sercach, to po prostu nie mogło się nie udać. Zresztą niemal każda propozycja Vertigo, czyli imprintu wydawnictwa DC skierowanego do dojrzalszego czytelnika, budzi podobne emocje, bo przecież każdy potrzebuje czasem odskoczni od tych wszystkich nieskazitelnych superbohaterów. Nie zrozumcie mnie źle, bo lubię je równo mocno, ale czasem miło (chociaż w tym kontekście nie jest to może najlepsze słowo, bo często bywa krwawo) zmienić nieco setting. W drugim tomie akcja kręci się wokół Islandii, na której pod koniec IX wieku zaczęli się osiedlać Skandynawowie, uciekający z nieprzyjaznej z wielu powodów Norwegii i choć klimat nie był tu wcale przyjemniejszy, postanowili zostać i na stałe wpisać się w historię tego kraju. Ludzie Północy. Saga islandzka to zatem historia IX-XIII-wiecznej Islandii w pigułce, „napisana” życiem zwykłych ludzi, którzy poświęcili się łowieniu ryb, hodowli owiec i krwawym wojnom rodowym. Dosłownie co kilkanaście stron nasze emocje są poddawane próbie i czasem trudno uwierzyć w to, co przedstawiają nam autorzy, ale to jednocześnie największa siła tej pozycji, trudnej i ciekawej jednocześnie.

Kaznodzieja, tom 5

W wyniku tajemniczego wypadku Jesse traci oko, a przyjaciele są przekonani, że nie żyje. Kaznodzieja samotnie wyrusza na dalsze poszukiwania Boga, jednak okazuje się, że w rzeczywistości poszukuje kogoś zupełnie innego…

Jesse Custer znowu w drodze po Ameryce, bo na rynku zadebiutował już piąty tom jego przygód, który wcale nie jest ostatnim, więc wszyscy fani mogą spać spokojnie. A tych jest oczywiście całe mnóstwo, bo mówimy o serii, która miała wielki wpływ na to, jak wygląda obecnie amerykańska szkoła komiksowa, a jej autorzy - ilustrator Steve Dillon i scenarzysta Garth Ennis - nie bali się „ubrudzić rąk” i postawić na bardziej naturalistyczne podejście do wielu spraw. Tak oto powstał Kaznodzieja, czyli teksański duchowny, który pewnego dnia zostaje nawiedzony przez niebiańsko-piekielny byt i wyrusza na poszukiwanie Boga, bo ten jako jedyny jest w stanie mu wyjaśnić, co tak naprawdę się z nim stało. Jak łatwo się domyślić, droga nie jest usłana różami, a wszystko przez brutalną amerykańską rzeczywistość i to, co dzieje się w głowie pastora. A wspominałam już, że jego towarzyszami są… była dziewczyna i wampir? :) W piątym tomie nasz bardzo nietypowy kleryk z problemem alkoholowym trafia do niewielkiego miasteczka, w którym przez przypadek zostaje szeryfem i musi zmierzyć się z problemami mieszkańców. Co jednak najważniejsze, odnajduje tam starego znajomego, który uświadamia mu, kogo tak naprawdę chce odnaleźć…

Mistrzowie Komiksu. Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów

Batman nie żyje - tak twierdzą wszyscy, nawet niegdyś współpracująca z nim pani komisarz gothamskiej policji. Prawdę zna tylko Batgirl. Tymczasem pewien ziemski naukowiec nieopatrznie uwalnia z długiej niewoli członków niebezpiecznej kryptońskiej sekty, którzy dysponują niewyobrażalnymi mocami. Tymczasem Superman tkwi uwięziony w lodowcu, a Batmana uznaje się za zmarłego…

Żeby jednak nie było, mamy też coś dla fanów facetów w rajtuzach… ekhm… superbohaterów, a mianowicie pozycję Mistrzowie Komiksu. Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów. Już szybki rzut oka na okładkę wystarczy, żeby przekonać się, że mamy do czynienia z tomem wyjątkowym, bo razem z Frankiem Millerem przy Batmanie „grzebie” choćby Brian Azzarello znany za sprawą fenomenalnej serii 100 naboi (jeśli jakimś cudem nie kojarzycie, to polecam szybko nadrobić braki). Co wyszło z tego połączenia? Mistrzowska i niekonwencjonalna historia, w której ważą się losy całego świata, bo tak potężnego i niemal niemożliwego do pokonania wroga bohaterowie już dawno nie spotkali na swojej drodze. Wygląda więc na to, że nieco kontrowersyjne podejście do kultowych postaci ostatecznie się opłaca, chociaż część środowiska jest mu przeciwna - ja z pewnością nie i z czystym sumieniem polecam!

A gdybyście mieli mało Marvela i DC, to można jeszcze sięgnąć po inne godne uwagi wrześniowe tytuły, czyli Marvel Classic. Wolverine (tom 4), Marvel Classic. Ultimate Spider-Man (tom 2), Marvel Now. Amazing Spider-Man - Nocna zmiana (tom 4), DC Odrodzenie. Batman/Flash – Przypinka, DC Odrodzenie. Superman Action Comics – Nowy świat (tom 4) czy DC Odrodzenie. Liga Sprawiedliwości – Niekończąca się walka (tom 4).

/karo/

 

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!