Rozwój
Lubię Tworzyć: Kocham wszystko, co jest związane z działalnością artystyczną

W rozmowie z POSZKOLE.PL autorka bloga Lubię Tworzyć opowiedziała o swoich początkach, technikach, które są jej najbliższe i dekoracjach, które szykuje na Święta 2018.

- Skąd pomysł na utworzenie bloga Lubię Tworzyć?
- Nie da się tego zawrzeć w jednym zdaniu, dlatego opiszę moją „historię”. Działalność twórcza towarzyszy mi, od kiedy pamiętam. Już w dzieciństwie przejawiałam pierwsze zapędy artystyczne, które z biegiem lat tylko przybrały na sile. Myślę, że poniekąd zainteresowanie rękodziełem wyssałam wraz z mlekiem matki (śmiech). I choć jej „konik” to raczej tzw. robótki ręczne - jest mistrzynią w robieniu na drutach i szydełkowaniu - to równie dobrze czuje się także w innych dziedzinach artystycznych. Mama z kolei przejęła umiejętności po dziadku, który potrafił zrobić przysłowiowe „coś z niczego”. Do tej pory pamiętam 12-strunową gitarę jego autorstwa. Także, jak widać, zdolności manualne przeszły i na mnie (śmich). Kiedy kończyłam szkołę podstawową zdecydowałam się kontynuować naukę w klasie licealnej o profilu plastycznym. I choć później moja droga życiowa obrała zupełnie inny kierunek, to wbrew pozorom przyczyniło się to do tego, że jestem tu, gdzie jestem. Postanowiłam bowiem rozpocząć studia pedagogiczne. Z wykształcenia jestem dyplomowaną opiekunką dziecięcą oraz nauczycielką wychowania przedszkolnego. Podczas praktyk (w żłobkach, przedszkolach, szkołach podstawowych) miałam okazję nie tylko prowadzić zajęcia z dziećmi, ale i przygotowywać wszelkiego rodzaju dekoracje czy materiały dydaktyczne. Także na tym etapie tworzyłam bardzo dużo. I jak nigdy wcześniej, sprawiało mi to ogromną frajdę. Potrafiłam zaszyć się w pokoju i całymi godzinami obmyślać projekty i je realizować. To był bardzo fajny czas (śmiech).

- Co było dalej?
- Po ukończeniu studiów, jak większość młodych ludzi, nastąpiło zderzenie z rzeczywistością - ciężko było znaleźć pracę, a że nie należę do osób, które lubią bezczynność, to zajmowałam się... tworzeniem. Już wtedy postanowiłam sobie, że zrobię wszystko, by znaleźć wymarzoną pracę w przedszkolu. A do tego czasu uznałam, że będę budować sobie tzw. „bazę”, tj. materiały dydaktyczne, które w przyszłości mogą mi się przydać. W tym też czasie przeszło mi przez myśl, że fajnie byłoby pokazać efekty swoich poczynań artystycznych w Internecie, np. na własnym blogu. Ale brakowało mi śmiałości. Na szczęście mam u swego boku najlepszego motywatora - mojego męża, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i pewnego listopadowego wieczoru zdecydował za mnie! Kiedy zapytał, jaką nazwę ma nosić mój blog odpowiedziałam, że nie wiem... że po prostu lubię tworzyć i chcę się tym z innymi dzielić... I tak już zostało - Lubię Tworzyć.

- Miałaś już nazwę, a co jeśli o zawartość bloga?
- Co do treści bloga, to pierwotnie myślałam, by publikować tam wyłącznie zdjęcia swoich prac... Ale kiedy już go założyłam, to zmieniła mi się koncepcja. Odezwał się we mnie instynkt pedagoga - stwierdziłam, że chcę udowodnić innym, że działalność artystyczna to naprawdę fajna sprawa i że każdy może tworzyć, bo ma ku temu odpowiednie predyspozycje. W tamtym czasie (był rok 2011) wbrew pozorom ciężko było o znalezienie w Internecie jakiejś sensownej instrukcji, jak wykonać daną rzecz. Dlatego postanowiłam takie instruktaże tworzyć, by krok po kroku, każdy był w stanie wykonać projekt, który mu się podoba. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że moja koncepcja była strzałem w dziesiątkę. Otrzymywałam i do tej pory otrzymuję mnóstwo wiadomości z podziękowaniami czy prośbami o przesłanie szablonów czy zamieszczenie konkretnego tutorialu. To bardzo budujące. Fajnie też, kiedy czytelnicy bloga przesyłają mi zdjęcia wyprodukowanych przez siebie dekoracji. W takich chwilach czuję, że to, co robię ma sens. No i oczywiście, dobrze jest wiedzieć, że mogę komuś w ten sposób pomóc.

- Jaki temat czy jaka technika jest Ci najbliższa lub jest dla Ciebie najbardziej ciekawa w ostatnim czasie?
- Nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie... A to z prostego powodu - kocham wszystko, co jest związane z działalnością artystyczną: origami, quilling, technikę decoupage... mogłabym wymieniać bez końca. Uwielbiam poznawać nowe techniki i sprawdzać w nich swoje możliwości. Przykładowo, kiedyś byłam kompletną nogą w szydełkowaniu, ale zaparłam się i z pomocą mamy udało mi się opanować podstawy. Staram się urozmaicać treści na blogu i nie zamykać tylko na jedną technikę. Często czytelnicy podsuwają mi pomysły. A ja, chcąc im pomóc, próbuję coś zdziałać, co niekiedy wiąże się z uczeniem się czegoś od podstaw. Ale to właśnie lubię - dokonywać odkryć w tym cudownym, twórczym świecie.

- Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie jednego z postów?
- Wszystko zależy od rodzaju projektu oraz od tego, czy będzie on zaprezentowany w postaci filmiku czy zdjęć. Często jest to kwestia kilku dni. Weźmy za przykład filmik. Samo nagranie (jeśli nie mam zbyt wielu powtórek) zajmuje ok. godziny, czasem nieco dłużej. Kolejny krok to zrobienie zdjęć, wybranie najlepszych oraz ich ewentualna obróbka. Później jest obróbka filmu i jego publikacja na YouTube (najdłuższe i najtrudniejsze zajęcie, którym zajmuje się mój mąż, bo muszę koniecznie wspomnieć, że on również jest częścią teamu Lubię Tworzyć). Na samym końcu zaś powstaje post, który pojawia się na blogu. To tak w dużym skrócie. W praktyce to proces dość czasochłonny, wymagający wielu zabiegów. Bo, muszę podkreślić, nie robię tego wszystkiego jednym ciągiem i, jak zaznaczyłam na początku, jest to rozłożone w czasie. 

- Prowadzisz także „Sklepik z marzeniami”. Co skłoniło Cię do sprzedaży internetowej? Jaki jest odzew ludzi?
- To akurat był eksperyment (śmiech). Chcieliśmy zobaczyć z mężem, czy warto w ogóle próbować sprzedawać handmade'owe projekty - czy będzie jakieś zainteresowanie. Bo może warto by je gdzieś wystawić lub nawiązać jakąś współpracę. A że byłam akurat na etapie fascynacji filcem i produkowałam z niego kolczyki, to uznaliśmy, że zaczniemy od tego. Eksperyment okazał się fiaskiem. Ale myślę, że w dużej mierze to moja wina, bo jakoś szczególnie tego nie promowałam. Wolałam skupić się bardziej na tym, co robiłam do tej pory, tj. na uczeniu innych, jak produkować wszelkiego rodzaju dekoracje. 

- Ostatnio w rozmowie z Kreatywnym Wychowawcą rozmawialiśmy o tym, jak prace plastyczne/manuale wpływają na rozwój młodzieży. Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że to rozwija kreatywność i wyobraźnię?
- Jak najbardziej. Prowadzono na ten temat szereg badań. Sama zresztą pisałam pracę magisterską, która koncentrowała się na aktywności twórczej, więc ta tematyka jest mi szczególnie bliska. Już sam akt tworzenia jest swoistym wejściem do świata wyobraźni. Zresztą, daleko nie trzeba sięgać - wystarczy przyjrzeć się rysunkom małych dzieci. Wszystkie ich prace, bez wyjątku, są niesamowite, jakby oderwane od rzeczywistości. A kiedy poprosi się takiego malca, by opisał, co przed momentem wykonał, to okazuje się że sami nie wpadlibyśmy na taki pomysł. Taka jest siła dziecięcej wyobraźni! Dzieci są z natury twórcze, kreatywne i obdarzone ogromną wyobraźnią. Bazując na tym stwierdzeniu, warto zaznaczyć, że każdy z nas ma wrodzone predyspozycje do tworzenia. Tyle że ich rozbudzenie i dalszy rozwój zależy od właściwego wsparcia ze strony najbliższego otoczenia. Jeśli więc będziemy takiego małego człowieczka odpowiednio motywować i stwarzać mu warunki do aktywności twórczej, z pewnością wyrośnie na osobę kreatywną, która będzie potrafiła działać nieszablonowo. 

- Jak reagują Twoi znajomi i rodzina na Twoją pasję? Czy zarażasz im swoim hobby czy raczej stoją z boku i tylko podglądają, co robisz?
- Reakcje są bardzo pozytywne. Mam z ich strony ogromne wsparcie. To oni często pchają mnie do przodu. I co najważniejsze, wierzą we mnie i w moje możliwości. Daje mi to ogromną motywację do działania. Bardzo często spotykam się z sytuacjami, w których jestem proszona o pomoc w wykonaniu różnych rzeczy - rysunków, kartek okolicznościowych, albumów, itp. A że uwielbiam angażować się w tego rodzaju projekty, to nigdy nie odmawiam. Czy zarażam? Hmmm... Staram się. Robię to w świecie internetowym, więc próbuję także czynić to na podłożu rodzinno-przyjacielskim. Mój mąż ma co prawda innego rodzaju zainteresowania i z reguły jest biernym obserwatorem, ale kiedyś udało mi się namówić go na udział w dekorowaniu pierniczków... I robił to z taką precyzją i z takim zaangażowaniem, że chyba sam był zaskoczony, że może to przynieść tyle radości. Ogólnie staram się często inicjować sytuacje, w których jest okazja do wspólnego tworzenia - i to zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Już nie mogę doczekać się chwili, kiedy będę mogła włączyć do takich działań moją córeczkę.

- Zbliżają się Święta, na Twoim blogu widnieją już pomysły na oryginalne ozdoby. Co jeszcze planujesz przygotować na ten okres? 
- Na pewno pojawią się propozycje na własnoręczne stworzenie kartek świątecznych, ale i wszelkiego rodzaju ozdób. Jakich? Nie będę póki co zdradzać... Na pewno będzie ciekawie i rozmaicie. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zainteresowanych zapraszam na Lubię Tworzyć.

- Jak wyobrażasz sobie swój blog za 10-15 lat? 
- I to jest bardzo dobre pytanie! Bo ostatnio często o tym myślę. Zależy mi, by blog się rozwijał i cały czas obmyślamy z mężem, jakie zmiany czy ulepszenia można by wprowadzić. Powstała już z tego niemała lista. Z pewnością chciałabym robić to, co do tej pory, czyli w dalszym ciągu zachęcać innych do tworzenia i prezentować na blogu szczegółowe instrukcje ukazujące sposób powstawania wszelkiego rodzaju projektów. Na pewno będę dążyła do systematycznego wzbogacania treści, by każdy miał szansę znaleźć coś, co go w szczególny sposób zainteresuje.. A już szczytem marzeń byłoby, gdybym mogła prowadzić warsztaty pod hasłem: „Lubię Tworzyć”, podczas których miałabym bezpośredni kontakt z osobami chcącymi rozwijać własne pasje na polu plastycznym. Dotrzeć ze swoimi blogowymi treściami do jak największej liczby osób i zarażać ich swoją pasją - w świecie internetowym i rzeczywistym - to mój główny cel.

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!