Internet
Magic of Y: Magiczne myślenie pomaga mi w życiu

Z Y, polskim magikiem i iluzjonistą, rozmawiamy o jego pomyśle na życie, rozwijaniu pasji i o tym, że magia pozwala na wszystko.

- Wierzysz w magię? 
- Oczywiście! Magia nas otacza, tylko musimy się nauczyć ją dostrzegać.

- W jaki sposób? 
- Dla dziecka nawet coś tak prostego jak pierwsza jazda pociągiem, czy pierwsza wizyta w sklepie z zabawkami jest magiczna. Z biegiem czasu poznajemy te wszystkie rzeczy, dorastamy i stajemy się cyniczni. Ale tak naprawdę nie znamy wszystkiego. Magię i ten element zaskoczenia można odnaleźć próbując nowych rzeczy, poszukując, będąc ciekawym świata.

- Kiedy stała się twoim sposobem na życie?
- Gdy byłem dzieckiem, chciałem zostać piłkarzem. Nie wyszło. Z czasem, gdy pasja do magii we mnie rosła coraz bardziej, zająłem się nią i dziś wiem, że chcę to robić do końca życia. Kiedy miałem 4 lata, tata pokazał mi karcianą sztuczkę i wyjaśnił, jak się to robi. Byłem wtedy zasmucony, że magia nie istnieje, że to tylko jakaś metoda, której można się nauczyć. Dziś wiem, że jest inaczej. Pamiętam, że pomyślałem sobie, że też chciałbym tak umieć. Oglądałem Copperfielda, czytaliśmy z rodziną książki z trikami. Będąc w gimnazjum, próbowałem coś tworzyć i bardzo mi się podobała reakcja znajomych. Byli zachwyceni. Postanowiłem, że zgłębię tę tajemną wiedzę. Początkowo nie byłem w tym dobry. Ale dużo ćwiczyłem. I wiem, że umiejętności manualne można wytrenować.

- Magiczne myślenie pomaga w życiu?
- Tak. Gdy poszedłem do „Mam talent”, by pokazać swoje umiejętności, wcale nie chciałem wygrać. Chciałem zachwycić jurorów i być w półfinale. Miałem ten obraz w głowie i tak się stało.

- Jakie cechy powinien mieć iluzjonista? Czy do tego potrzebny jest talent i predyspozycje?
- Prywatnie jestem nudnym facetem (śmiech), bardzo stonowanym, opanowanym. Lubię posłuchać alternatywnego rocka i posiedzieć z głową w chmurach. Magia to sztuka tak silna, że potrafi udźwignąć nawet słabego wykonawcę. Moim zdaniem potrzeba do tego masę pokory. Młodzi iluzjoniści, często rozdmuchują swojego ego, robiąc proste efekty, które im imponują, a których ludzie nie rozumieją. Moim zdaniem, ten samozachwyt trzeba pohamować, by osiągnąć sukces. Postawić na rozwój i próbować popychać sztukę do przodu.

- Kto jest twoim guru?
- Derren Brown i David Blaine. Obu panów miałem okazję spotkać i powiedziałem im, że chciałbym być połączeniem ich dwóch, tylko, że z lepszą fryzurą (śmiech). Magicy między sobą nie mają wielu sekretów, a ci najlepsi wiedzą, że cała siła pokazu nie tkwi w metodzie iluzji czy w tym, co robisz, ale jak to robisz!

- To opowiedz, jak to robisz i co wtedy czujesz?
- Chcę stwarzać widzom złudzenie magii za pomocą narzędzi iluzjonistycznych. Chciałbym opowiadać im za pomocą iluzji, historie czy poruszać istotne problemy. Widzisz, gdy powoduję, że komuś znika zapalony papieros, to wielu myśli, że to fajny trik. Dla mnie to jednak coś więcej. Mój dziadek umarł, bo palił bardzo dużo. Nigdy nie było mi dane go poznać. Gdy robię numer ze znikającym papierosem zawsze myślę o tym, co by było, gdyby one nie istniały. Może miałbym okazje pokazać mu jakąś iluzję, może teraz z dumą patrzyłby na poczynania wnuka?

- Czy towarzyszy ci stres podczas pokazów?
- Oczywiście. W dniu, kiedy przestanie mi towarzyszyć trema, przestanę to robić. Trema jest zdrowa i mobilizująca, to jest dokładnie to uczucie, dzięki któremu czuję się żywy, czuję, że jeśli ją pokonam, mogę dokonać niemożliwego.

- Skąd czerpiesz inspiracje?
- Moim ulubionym sposobem na wymyślanie nowej magii, jest pytanie ludzi: co byś zrobił/zrobiła, gdybyś mógł robić magię? Co dla ciebie jest niemożliwe? Później wymyślam, jak tego dokonać. Przygotowanie pokazu, w zależności od stopnia trudności, zajmuje mi od 1 sekundy do nawet kilku lat.

- Który efekt magiczny jest twoim ulubionym?
- Bardzo ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo zawsze jest to ten, nad którym aktualnie pracuję. Moim fanom obiecałem jeden wyjątkowy efekt, jeśli będę miał milion subskrypcji na moim kanale. (Obecnie jest ponad 938 tys. subskrypcji – red.). Ciekawe, czy pamiętają, co to było. Właśnie nad tym pracuję.

- Magikom zdarzają się potknięcia i wpadki. Często ich doświadczasz?
- W moim wypadku, widzowie najczęściej nie dostrzegają błędów, bo nie wiedzą, co ma się wydarzyć. Jestem bardzo dobry w improwizowaniu i naprawdę ciężko mi przypomnieć sobie sytuację, w której popełniłem zauważalny błąd.

- Czy twoi widzowie chcą, żebyś wyjaśniał im to, co zrobiłeś?
- Moim celem jest, by po pokazie ludzie nie myśleli o tym w kategoriach sztuczki czy triku oraz nie chcieli znać rozwiązania. Dojrzały widz rozumie, że sposób w jaki zostało to zrobione nie ma znaczenia dla przekazu opowieści. To tak, jakby każdy chciał po filmie z superbohaterami, obejrzeć go jeszcze raz, ale bez efektów specjalnych i zobaczyć, że superman tak naprawdę lata na uprzęży. A tym widzom, którzy z jakiegoś powodu chcą popsuć sobie zabawę, zawsze grzecznie odmawiam.

- Czy magia to twój jedyny sposób na życie?
- Tak. Od 10 lat utrzymuję się z tego, robiąc pokazy dla firm. Obecnie do tego dochodzą m.in.: współprace wizerunkowe z markami, praca w telewizji, mój autorski program Magia Y na Youtube, sprzedaż ekskluzywnych kart i ubrań. Lubię swoją pracę, dążę do tego, by być coraz lepszym i robić rzeczy, które do tej pory nie były jeszcze możliwe. Nie zdradzę jednak co to będzie, ale z pewnością o tym usłyszycie.

Rozmawiała /aus/

Zdjęcia: Jurak fotografia

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!