Komiksy
Komiksove Love 07/2018

W naszych zestawieniach komiksowych dominują najczęściej faceci w rajtuzach, czytaj popularni superbohaterowie, ale tym razem będzie nieco inaczej :)

Nie da się ukryć, że takie sławy, jak Batman, Avengersi, Superman, Spider-Man, Wolverine czy Kapitan Ameryka, to kwintesencja świata komiksów, ale warto pamiętać, że dużo dzieje się w tej branży również bez ich udziału. Wystarczy tylko spojrzeć na takie kultowe tytuły jak recenzowany przez nas jakiś czas temu Kaznodzieja, którego głównym bohaterem jest bardzo nietypowy kleryk. Co w nim wyjątkowego? Nie tylko ma problem z alkoholem, ale i pewnego dnia dostaje zadanie odszukania Boga, który uciekł z niebios i ukrywa się na Ziemi, a jego towarzyszami są… jego była dziewczyna i wampir - niezłe towarzystwo, prawda? Komiks jest przeznaczony dla dojrzałego odbiorcy, ale naprawdę warto po niego sięgnąć, bo to jedna z pozycji obowiązkowych dla każdego fana komiksów. Nie mniej interesujące jest również 100 naboi, które ostatnio w końcu doczekało się wznowienia w naszym kraju. I całe szczęście, bo dzięki temu na własnej skórze możemy przekonać się, czemu seria ta zdobyła tak wiele branżowych nagród, m.in. Eisnera czy Harveya. Zresztą już krótkie wprowadzenie fabularne zostawia nas z dreszczykiem emocji, bo każdy zaczyna się zastanawiać, co sam zrobiłby w sytuacji, gdyby mógł bez żadnych konsekwencji pozbyć się wszystkich osób, które w przeszłości przyniosły nam ból i cierpienie, a jedynym ograniczeniem było tytułowe 100 naboi.

No dobra, ale te pozycje już kiedyś omawialiśmy, więc pora przejść do nowości, a tych w ciągu ostatnich dwóch miesięcy było naprawdę dużo, stąd też i nasz pomysł skupienia się właśnie na podwórku, na które superbohaterowie (prawie) nie wchodzą. I zaczniemy właśnie od tego prawie, czyli marvelowskiego Runaways, które tematyki superbohaterów, a dokładniej nawet superzłoczyńców, dotyka tylko przy okazji.

Runaways

Runaways jest pierwszym tomem popularnej młodzieżowej serii autorstwa wielokrotnie nagradzanego scenarzysty Briana K. Vaughana, który odpowiada choćby za Ex Machina czy Y – ostatni z mężczyzn oraz rysowników Adriana Alphony i Takeshiego Miyazawy, znanych z Ms Marvel. Co w niej takiego wyjątkowego? Jej bohaterami jest grupa 6 nastolatków, którzy przypadkiem odkrywają szokującą prawdę o swoich rodzicach - okazuje się, że ci od lat ich oszukują, udając idealnych opiekunów i praworządnych obywateli, tymczasem… należą do sekretnej organizacji przestępczej, która od lat potajemnie rządzi Los Angeles. Morderstwa, hazard czy narkotyki, nic nie jest im obce, a jej członkowie nie cofną się przed niczym, żeby zabezpieczyć swoje interesy, łącznie z wyrządzeniem krzywdy własnym dzieciom. Nico, Chase, Karolina, Gertrude, Molly i Alex szybko muszą więc dorosnąć i zrobić wszystko, żeby pokrzyżować złowrogie plany, a przy okazji odkryć, że sami nie są do końca typowymi nastolatkami. Więcej zdradzić nie mogę, żeby nie psuć przyjemności z czytania i samodzielnego odkrywania tej historii, ale powiem jeszcze tylko, że tu jak u Hitchcocka - najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie narasta :) Mówiąc krótko, po przeczytaniu, że komiks dedykowany jest nieco młodszemu odbiorcy, trochę obawiałam się jego jakości, ale zupełnie niepotrzebnie - pochłaniałam dosłownie stronę po stronie, nie mogąc się przy tym napatrzeć na świetne rysunki!

Ocena: 8/10

runaways

Sherlock Frankenstein i Legion Zła

Przyszła pora na coś mniejszego kalibru, a przynajmniej w kwestii objętości, bo Runaways to aż 444 strony, podczas gdy Sherlock Frankenstein liczy dosłownie 152. Nie oznacza to oczywiście, że jest mniej wartościowy - co to, to nie - ponieważ tak ciekawego komiksu już dawno nie miałam w rękach. Nie da się ukryć, że już sam tytuł intryguje, bo przecież imię Sherlock od razu kojarzy się nam ze słynnym detektywem, ale… to zdecydowanie nie ten adres i dużo lepiej opisuje postać jej „potworne” nazwisko. Zacznijmy jednak od tego, że komiks jest spin-offem wielokrotnie nagradzanej serii Czarny Młot, która od lat ma swoich wiernych fanów. Jeżeli zaś chodzi o fabułę nowej części, to: - Od starcia legendarnych herosów z Antybogiem w Spiral City minęło dziesięć lat. Lucy, córka Czarnego Młota, nie wierzy w śmierć ojca i innych obrońców miasta. Sądzi, że zostali gdzieś przeniesieni, a jej przypuszczenia nabierają realnych kształtów, kiedy po ukończeniu 18. roku życia otrzymuje tajemniczą przesyłkę, umożliwiającą jej rozwiązanie zagadki sprzed lat. A że wszystkie wskazówki prowadzą do azylu dla obłąkanych, w którym przetrzymywani są niebezpieczni złoczyńcy, to możecie sobie wyobrazić klimat, jaki towarzyszy temu tomowi. Czy Lucy znajdzie odpowiedzi na dręczące ją pytania? A może pojawi się jeszcze więcej pytań, a prawdę na temat wydarzeń sprzed lat zna tylko jeden człowiek, legendarny złoczyńca Sherlock Frankenstein? Myślę, że teraz jesteście już mocno zaintrygowani i słusznie, bo komiks jest po prostu świetny - co prawda niektórym może przeszkadzać, że narracja jest prowadzona bardzo powoli, ale moim zdaniem to tylko buduje napięcie. Nie można też pominąć kwestii intrygujących ilustracji o niemal kreskówkowym charakterze, które nieco kontrastują z opisywanymi wydarzeniami, ale nadaje to całości bardzo wyjątkowego charakteru.

Ocena: 8/10

sherlock

Marshal Blueberry

Podobnie jak w przypadku Sherlock Frankenstein i Legion Zła, tak i tu mamy do czynienia ze spin-offem słynnej serii, ale to nie jedyny powód, dla którego warto zwrócić uwagę na tę pozycję. Marshal Blueberry jest bowiem przedstawicielem europejskiej szkoły komiksu, a konkretniej francuskiej, co widać już na pierwszy rzut oka po charakterystycznej kresce. Co jednak ciekawe, jego akcja osadzona jest w Stanach Zjednoczonych, a konkretniej na Dzikim Zachodzie, więc jeśli od małego lubiliście się bawić w Indian czy kowbojów, to będziecie zachwyceni: Arizona, rok 1868. Stacjonujący w Forcie Navajo porucznik Blueberry dostaje misję federalną. Ma wyruszyć do pogranicznego miasteczka Heaven, by objąć tam funkcję marshala. Władze USA podejrzewają, że Heaven jest centrum zakrojonego na wielką skalę przemytu broni, która trafia do Meksyku. Nim jednak Blueberry rozpocznie misję, musi zająć się sprawą nielegalnej sprzedaży karabinów indiańskim powstańcom w samym Forcie Navajo. Od razu można się domyślić, że tym razem tematyka jest naprawdę poważna, a my dostaniemy akcję w stylu powieści Cormaca McCarthy’ego, który lubuje się w brudnych pogranicznych historiach. Do tego wszystkiego charyzmatyczny, choć niepozbawiony wad bohater, który kieruje się własnym kodeksem moralnym (a ten nie wyklucza uciech cielesnych, jak kobiety i alkohol) i mamy western jak się patrzy! Podsumowując, to naprawdę świetna propozycja dla wszystkich fanów europejskiego komiksu, a także wszystkich czytelników, którzy chcieliby na chwilę poczuć duszący klimat Ameryki XIX wieku.

Ocena: 9/10

marshal

Ludzie północy: Saga anglosaska

Egmont sukcesywnie wydaje na naszym rynku kolejne komiksy Vertigo, czyli imprintu wydawnictwa DC, skierowanego do dojrzalszego czytelnika. Nam wypada tylko cieszyć się z tego tytułu, ponieważ dzięki temu mamy okazję zapoznać się z takimi świetnymi dziełami jak Ludzie północy. Komiks autorstwa Briana Wooda to zbiór różnych, niepowiązanych ze sobą bezpośrednio historii z tzw. okresu wikingów, którego rozpoczęcie datuje się na 8 czerwca 793 roku. To właśnie w tym dniu rozpoczyna się pierwsza historia, zatytułowana Lindisfarne od nazwy brytyjskiej wyspy, na której znajdował się słynny klasztor zaatakowany przez Normanów. Opowieść ta prezentowano jest z perspektywy młodego chłopca, który jest świadkiem tych wydarzeń. Druga część, Panny tarcz, rozgrywa się już w 868 roku i jej bohaterkami są trzy skandynawskie wdowy, które odpierają kolejne ataki anglosaskich napastników. Trzecia, a zarazem najdłuższa historia, Swen, który powrócił, opowiada o wojowniku służącemu w elitarnej gwardii bizantyjskiej (Waregowie), który po wielu latach wraca na Orkady, by odzyskać należne mu po przodkach bogactwa (akcja rozgrywa się w 980 roku). Córka Thora (990 rok) to zaś krótka opowiastka o młodej dziewczynie z wysokiego rodu, która musi stanąć na czele zbrojnego oddziału, a na koniec otrzymujemy kolejną dłuższą formę zatytułowaną Krzyż i młot - ta posiada ciekawą formę, ponieważ narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw, doświadczonego skandynawskiego łowcy przestępców, który podąża po bezdrożach Irlandii tropem krwawego zabójcy i właśnie uciekiniera. Co najważniejsze każda z tych historii jest niezwykle wciągająca, a autorzy nie szczędzą nam dosadnych, krwawych scen i ogólnej przemocy, która charakteryzowała ten okres historyczny. Przez cały czas najważniejszy jest jednak dramat zwykłych ludzi i zdecydowanie nie brakuje tu emocji. Do tego dochodzi bardzo dobra warstwa wizualna, gdzie autorzy często bawią się światłocieniem, by spotęgować mroczny klimat. Saga anglosaska to lektura obowiązkowa dla każdego fana komiksów, więc jeśli jeszcze nie macie tego tomu w swoim zbiorze, to marsz do sklepów!

Ocena: 9/10

ludzie

Transmetropolitan – Tom 2

Recenzję tego komiksu mogłabym zawrzeć w jednym zdaniu, pisząc, że jest to absolutna klasyka gatunku, dzieło życia Warrena Ellisa i jeden z najlepszych komiksów wydanych przez imprint Vertigo, z dziennikarskiego obowiązku muszę jednak napisać coś więcej. Czego może się spodziewać po Transmetropolitan nieświadomy odbiorca sięgający po ten tytuł w ciemno? Cyberpunkowej, transhumanistycznej i międzygatunkowej opowieści, która stara się odpowiedź na istotne egzystencjalne pytania. Głównym bohaterem Transmetropolitan jest Pająk Jeruzalem, niegdyś słynny dziennikarz, który wraca po kilku latach spędzonych na dobrowolnym wygnaniu w górach, by wywiązać się z umowy ze swoim wydawcą. Akcja rozgrywa się w nieodległej przyszłości i trzeba przyznać, że Ellisowi udało się wykreować dość osobliwą i oryginalną wizję świata. Jak to jednak często bywa w cyberpunkowych gatunkach, także i tutaj możemy mówić o dystopii, gdzie panują hedonizm, zepsucie i propaganda władzy. Główną moc napędową tej opowieści stanowi właśnie jej główny bohater - Pająk to niezwykle inteligentny osobnik, którego pomimo oczywistych wad (długo by wymieniać) nie sposób nie polubić, choćby za czarne poczucie humoru. Nie chce się tu jednak za bardzo rozwodzić, pozostawiając wam czystą przyjemność chłonięcia tego komiksu, który uznać można za jednego z najmocniejszych ambasadorów tego medium.

Ocena: 10/10

trans

Łasuch

Na koniec jeszcze jedna amerykańska historia, tym razem w wykonaniu kanadyjskiego scenarzysty i ilustratora, Jeffa Lemire, która jednak przedstawia nam jednak jej postapokaliptyczną wizję. Co ciekawe, tym razem skutkiem Przypadłości (przyczyny wielkiej katastrofy) była nie tylko śmierć miliardów ludzi, ale i swoista mutacja, która doprowadziła do powstania nowej rasy, zwierzęco-ludzkich hybryd. Takim właśnie postapokaliptycznym dzieckiem jest Gus, czyli chłopiec o wielkim sercu, jeszcze większym apetycie na słodkości oraz głowie ozdobionej... porożem jelonka. Niestety ta wyjątkowość jest też ich przekleństwem, bo bezwzględni łowcy nagród zrobią wszystko, by je schwytać dla zarobku. Dla szczęście na Gusa, szybko znajduje obrońcę, który obiecuje zaprowadzić go do legendarnego azylu. Czy jednak można mu zaufać, a może tylko pięknie mówi, żeby zdobyć zaufanie chłopca? Takie dylematy towarzyszą nam niemal od pierwszych stron komiksu, a prezentowane wydarzenia przechylają szalę raz na jedną, raz na drugą stronę… to zdecydowanie jedna z najmocniejszych cech tej opowieści. Poza tym, jak łatwo się domyślić, tu również mamy do czynienia z klasyczną historią drogi, a jak powszechnie wiadomo te nigdy nie są nudne i najczęściej stanowią świetny punkt wyjścia do ukazania dylematów moralnych bohaterów albo kształtującej się między nimi relacji. Nie inaczej jest tym razem, dzięki czemu Łasucha czyta się dosłownie jednym tchem - pamiętajcie jednak, żeby nie ulec pokusie szybkiego przerzucania stron, bo wtedy umkną wam genialne ilustracje, które są integralną częścią tej opowieści :)

Ocena: 9/10

łasuch
/karo/

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!