Internet
Patostreamerzy największym zagrożeniem w sieci?

Z internetu korzystamy każdego dnia i nie wyobrażamy sobie już, że mogłoby być inaczej. Tymczasem okazuje się, że ma on również mroczną stronę - niedawno pisaliśmy o problemach wywoływanych przez Instagram, a teraz chcielibyśmy poruszyć zjawisko patostremingu.

Większość z was pewnie nie ma pojęcia, o czym w ogóle mówimy albo dowiedziała się o tym niedawno za sprawą głośnej sprawy Grzegorza G., a problem jest naprawdę istotny i funkcjonuje w internecie już od pewnego czasu (w Polsce od blisko 2 lat), więc trzeba go poruszyć. Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest patostreaming, bo choć zlepek słów „patologia” i „streaming” mówi sam za siebie, to warto wyjaśnić kilka kwestii. Patostreaming to nagrywanie i upublicznianie w sieci treści o bardzo kontrowersyjnej tematyce, które bardzo często naruszają nie tylko zasady kulturalnego zachowania, ale i… prawo! Tak, dobrze usłyszeliście - patostreamerzy sięgają bowiem po takie kwestie jak obrażanie innych osób ze względu na ich wiek, płeć, kolor skóry, wyznanie czy orientację seksualną, groźby karalne, alkohol, przemoc, a także nakłanianie innych do pewnych czynności seksualnych, nie zważając na ich wiek.

Nie wierzycie? My też byliśmy przekonani, że to niemożliwe, ale w sieci obejrzeć można wiele materiałów, na których patostreamerzy np. biją swoje partnerki albo dopuszczają się wobec nich innych niebezpiecznych zachowań. Oczywiście sami nie widzą w tym nic złego i często określają swoje zachowanie mianem sztuki, jak np. Rafatus w jednym z wywiadów: - Ja tego nie robię publicznie, na ulicy. Po ulicach nawet pijany nie chodzę.To jest kontrowersyjna sztuka nowoczesna. Poświęciłem na to rok, więc myślę, że po części jestem artystą. Zdaniem wielu to patologia, ale to też sztuka.

kasa

Zapytacie pewnie, dlaczego to robią, prawda? Jak mówi dobrze znane powiedzenie, „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze” i tak właśnie jest również w tym przypadku. Okazuje się bowiem, że patostreaming to sposób na życie i zarabianie pieniędzy, niekiedy bardzo dużych - oczywiście w tym przypadku nie z reklam, bo żaden ze znanych producentów nie zdecydowałby się na jawne wsparcie tego zjawiska, ale są też inne sposoby i najczęściej kryją się pod hasłem „dotacje”. Subskrybenci określonych kanałów wpłacają pieniądze na konta streamerów, czekając na kolejne kontrowersyjne zachowania, a do tego dochodzą też tzw. wyzwania, czyli „streamer” obiecuje zrobić coś konkretnego za określoną kwotę, tj. „upiję się do nieprzytomności, jeśli ktoś wpłaci na moje konto 1000 złotych”. I chociaż najczęściej wpłaty są niewielkie, to przy kilku tysiącach subskrybentów robi się z tego niezła sumka.

Jak duża? Zdaniem osób dobrze znających środowisko, jak np. Sylwester Wardęga, wspomniany na wstępie Grzegorz G. mógł zarobić w miesiącu nawet 40 tysięcy złotych! Trzeba jednak pamiętać, że nic nie usprawiedliwia pewnych zachowań streamerów i samo zjawisko jest bardzo niebezpieczne - wystarczy tu wspomnieć tylko, że Grzegorz G. usłyszał zarzuty w związku z nawoływaniem do nienawiści, a także namawianiem 13-latki do uprawiania seksu za pieniądze oraz namawianiem 12-latki do rozbierania się przed kamerą. Chyba w tej sytuacji nie trzeba już dodawać, dlaczego z patostreamingiem należy walczyć? I na szczęście robi to też serwis YouTube, w którym najczęściej się on pojawia, zamykając niebezpieczne kanały i namawiając użytkowników do współpracy. Pamiętajcie więc, że jeśli przypadkiem traficie przypadkiem na materiał, który zawiera nagość lub treści pornograficzne, treści szkodliwe i niebezpieczne, treści szerzące nienawiść, treści drastyczne i zawierające przemoc, nękanie i poniżanie w sieci, dpam, wprowadzające w błąd metadane i oszustwa, groźby, podszywanie się pod inne osoby, wykorzystywanie i krzywdzenie dzieci czy inne podejrzane zachowania, to warto go zgłosić, żeby sieć stała się bezpieczniejszym i bardziej przyjaznym miejscem, szczególnie że korzystają z niego również najmłodsi.

dzieci

Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!